Czy singiel potrzebuje ubezpieczenia?

W mojej ponad dwudziestoletniej praktyce spotkałam się wielokrotnie ze stwierdzeniem i przekonaniem, że jeśli jestem kimś kto odpowiada tylko za siebie, bo nie ma dzieci, żony, męża to właściwie polisa jest mi zbędna. No chyba, że dotyczy ona ubezpieczenia najnowszego modelu smartfona, samochodu czy mieszkania kupionego na kredyt (bo bank wymaga). Czy rzeczywiście tak jest?
Przekonania przekonaniami, a fakty są takie, że jak nie odpowiadasz za nikogo finansowo, to najprawdopodobniej nikt też nie odpowiada finansowo za Ciebie, albo nie powinien już odpowiadać. Dopóki wszystko się wiedzie - jesteś zdrowy, masz pracę, przyjaciół fajne hobby jest super. Opowiem Ci pewną historię:
Kobieta 26 letnia, po rozwodzie, bez dzieci, lubiąca się rozwijać i stawiać na siebie, bo przecież jak sama o siebie nie zadba, to nikt tego nie zrobi. Lubi spędzać czas ze znajomymi, zajęcia fitness, zdrowy styl życia, ładne mieszkanie choć na kredyt, dobrej klasy samochód. Jest obowiązkowa, więc badania profilaktyczne co roku. Rozmawia z agentem ubezpieczeniowym, ale kompletnie nie czuje potrzeby ubezpieczenia, za to chce inwestować bo choć młoda, myśli o emeryturze żeby o nią zadbać. Kupuje rozwiązanie inwestycyjne i odkłada 500 zł miesięcznie. Ta sama kobieta lat 33 biorąc prysznic wyczuła zgrubienie jakby fasolkę w prawej piersi. Nie czekając - wizyta u lekarza, szybkie badania, bo korzysta z prywatnego pakietu medycznego i... świat się wali. Słyszy to, co powoduje u wielu z nas paraliż, strach, płacz, a niektórzy uważają, że to wyrok śmierci - tak, dobrze myślisz - to RAK.
Od tego momentu wszystko wygląda inaczej, wkracza jakby do innego świata, kolejne badania, kolejni lekarze, kolejna placówka, godziny czekania, szukanie informacji w Google, nieprzespane noce, środki uspokajające…
Nie będę kończyć tej historii, bo nie skończyła się dobrze.
Dlaczego Ci ją opowiedziałam? To mogło zdarzyć się każdej kobiecie, również Tobie i mnie, a może Ci się zdarzyło.
Do tego, aby zawalczyć o życie potrzebne są dzisiaj niestety pieniądze, często dużo pieniędzy. Nasza bohaterka nie miała ich wystarczająco dużo. To co odłożyła, pochłonęły bieżące zobowiązania, rata kredytu, bo polisa sprzedana przez bank pod kredyt obejmowała tylko śmierć i niezdolność do pracy w wyniku NW. Rodzina niezbyt zamożna, więc pomogła na tyle, ile mogła. Jedni znajomi dzwonili ze słowami otuchy inni jakby zapadli się pod ziemię. W Polsce procedury leczenia nowotworów złośliwych daleko odbiegają od tych europejskich. Wiele klinik w Polsce i za granicą podejmuje się leczenia i to również tych trudnych przypadków, lepszymi mniej wyniszczającymi metodami lecz nie za darmo.
Żadna polisa nie spowoduje, że nie zachorujesz. Kupując polisę, kupujesz pieniądze, których nie masz, a które będą wypłacone Tobie jak zachorujesz. Możesz je przeznaczyć na co chcesz – na leczenie, na życie. Kupisz taką kwotę, na jaką Cię stać. Każda, której nie posiadasz jest warta zachodu. Możesz też kupić sobie dostęp do najlepszych klinik na świecie, które będą Cię leczyć, a ubezpieczenie pokryje koszty tego leczenia, pobytu Twojego oraz osoby towarzyszącej za granicą. Czy to da gwarancję, że będzie wszystko dobrze, że wyzdrowiejesz? Nie, nie masz gwarancji, ale zwiększasz szansę na wygranie z chorobą. To gra o życie.